
Na stronie Kocham Wino na Facebooku przeprowadziliśmy krótką ankietę. Pytanie było tylko jedno i brzmiało: z czym ci się kojarzy Argentyna. Najczęstsze odpowiedzi? "Don't cry for me Argentina" Madonny, tango, genialne steki wołowe i oczywiście - piłka nożna (ze szczególnym uwzględnieniem najlepszego kiedyś Diego Maradony i najlepszego dzisiaj Leo Messiego). Naszym zdaniem jest jednak jeden towar eksportowy, z którego Argentyńczycy powinni być bardziej dumni niż z najlepszego piłkarza świata. To wino.
Robert Mondavi, oceniając w 1990 roku Malbec 1974 z Bodegas Norton, powiedział "To musi być argentyński szczep!" To słynne zdanie bez wątpienia przyczyniło się do wyniesienia na wyżyny argentyńskiego wina. Obecnie mówi się, że Argentyna jest jednym z tych krajów, które mają przed sobą największe perspektywy. Co o tym przesądza? Po pierwsze - warunki klimatyczne i glebowe. W żadnym inny kraju na świecie winnice nie są położone tak wysoko. Przeciętnie znajdują się na wysokości 900 m n.p.m., ale można spotkać i takie, które znajdują się na wysokości 3 000 m. (ponad kilometr wyżej od najwyższego szczytu w Polsce). Po drugie - powierzchnia Argentyny, drugiego największego kraju Ameryki Południowej, z całymi nieobsadzonymi jeszcze hektarami ziemi. I w końcu niesamowity rozmach inwestycji poczynionych w tamtejsze winiarstwo. Do Argentyny zjechali światowej sławy eksperci i enolodzy, obejmując w posiadanie wiele winnic. To wszystko pomaga zniwelować trudności klimatyczne: ogromne różnice temperatur pomiędzy dniem i nocą, bardzo mały poziom opadów, niespodziewane przymrozki oraz opady gradu.

Absolutnie najważniejszym regionem dla argentyńskiego winiarstwa jest Mendoza. Prowincja, która zajmuje taką powierzchnię jak Niemcy odpowiada za 3/4 argentyńskiej produkcji wina. Nie bez przyczyny Mendoza jest nazywana argentyńskim Bordeaux. Francuzi zainwestowali tutaj więcej, niż w jakimkolwiek innym kraju w Ameryce Południowej. Co ciekawe, niektóre tutejsze winnice rosną w żwirze, osadach rzecznych i piasku. Inne winiarskie regiony to Salta (nazywany regionem największych nadziei - to tu znajdują się najwyżej położone winnice) na północy oraz Patagonia na południu, w okolicach owianego złą sławą przylądka Horn. Wina, które tam powstają są mniej treściwe, zawierają mniej alkoholu i są bardziej owocowe.
Argentyńczycy są dumni z Leo Messiego i z tanga. Opis "żywe, intensywne, dramatyczne, pełne życie i dynamiczne" być może pasuje do słynnego latynoskiego tańca, ale znakomicie oddaje też naturę szczepu malbec - argentyńskiej specjalności. Odmiana ta, pochodząca z Francji, w Argentynie przyjęła i rozwinęła się wręcz fenomenalnie. Prawdę mówiąc - dużo lepiej niż w ojczyźnie. Czyste argentyńskie malbeki są bardziej aromatyczne i przyjazne niż francuskie wina z tego szczepu: mają niższą kwasowość, łagodniejsze garbniki i nie wymagają długiego starzenia. Przyszłość malbeka jako flagowej odmiany Argentyny jest niemal pewna. Jego siła polega na tym, że jest znany i ludzie wiedzą, czego mogą się po nim spodziewać. Prosząc o malbeka, zakładają, że dostaną argentyńskie wino posiadające swoją jakość. Co więcej, wina z kraju Messiego charakteryzują się też dobrym stosunkiem ceny do jakości.

W Argentynie produkuje się przede wszystkim wina czerwone. Być może dlatego, że takie lepiej komponują się z wołowiną, z której Argentyńczycy są dumni prawie tak jak z Messiego. Statystycznie każdy z nich zjada codziennie prawie ćwierć kilo takiego mięsa (100 kg rocznie). Jedzą wołowinę na śniadanie, obiad i kolację, oraz... w postaci hamburgerów w McDonaldzie. Argentyńska Mendoza to jedyne miejsce na świecie, gdzie w restauracjach tej amerykańskiej sieci do posiłku można zamówić wino. My też polecamy wina z Argentyny, jednak może w towarzystwie nieco bardziej wyszukanych potraw.
Iwona Tarnowska-Ciosek