Na pomysł wpadli siedząc przy piwie, a koszt filmu to dwa tygodnie bez wolnego czasu po pracy. Bo trzeba było przecież zrobić ponad 5 tys. zdjęć i zmontować materiał.
Jest ich pięcioro: dwie dziewczyny i trzech chłopaków. Wśród nich: grafik, specjalistka od PR, finansista. Zbierają stare pocztówki, lubią jeździć na rowerze. Kibicują Lechowi
I kochają Poznań - choć tylko jeden z całej piątki się tu urodził.
Na potrzeby tego projektu nie mają imion i nazwisk. Nazywają się po prostu, tak jak tytuł ich filmu - "Poznań, I love you".
Film jest prosty. To migające stopklatki z różnych zakątków. Park przed Operą, woda w fontannie łączy się z al. Marcinkowskiego. Później znów odrobina wody i już jesteśmy na Starym Rynku. Dalej Fara, koziołki, kawiarniane ogródki. A w tle dźwięki Pretty Lights w piosence "My Other Love".
W trzy i pół minuty można zobaczyć najbardziej urokliwe miejsca w Poznaniu
Film pojawił się na portalu YouTube 2 lipca. Do dziś obejrzało go prawie 25 tys. osób. Internauci są zachwyceni: - Genialny, świetny, super - piszą. Wady? Nie ma na nim zamku, Malty, kamienic na Wildzie. Jednak Sebastian na Facebooku pisze: - To najlepsze promo miasta jakie kiedykolwiek powstało. Włodarze mogą być zazdrośni, tey.
Miasto pomysł chwali: - Widać, że autorzy tego filmu to pasjonaci i naprawdę kochają Poznań - mówi Damian Zalewski z biura promocji. - Dużo artyzmu, ciekawe spojrzenie - dodaje.
I podkreśla, że nie czuje ani krzty zazdrości - mimo że w zeszłym roku miasto wystartowało z własną akcją promocyjną "Poznań know-how", która nie wszystkim się jednak spodobała. Kosztowała w sumie 3 mln zł. - Tego nie można porównywać - twierdzi jednak Zalewski. - To na razie tylko jeden film. A przecież cała kampania to zawsze rzecz rozbudowana, na którą potrzebne są duże pieniądze.
Zalewski dodaje, że "Poznań, I love you" jest dowodem właśnie na to, że poznaniacy mają know-how, którym chwalimy się w świecie. - W tym filmie widać wiedzę i umiejętności - twierdzi.
Czy myśli o współpracy z autorami filmu? - Nie mówię "tak", nie mówię "nie", ale proszę pamiętać, że lubimy pomagać ludziom, którzy mają talent. Takie działania się chwali - mówi Zalewski.
Katarzyna Jabłońska z Citybell Consulting, agencji, która jest opiekunem merytorycznym Festiwalu Promocji Miast i Regionów komentuje: - Inicjatywa "Poznań, I love you" wpisuje się bardzo dobrze w wizerunek Poznania jako miasta know-how. Film zachowany jest w stylu nowoczesnym, jest dynamiczny, ukazuje również wszystkie charakterystyczne dla Poznania ikony miejskie. Twórcy filmu zadali sobie wiele trudu przy produkcji tego filmu. To bardzo udany przykład aktywności mieszkańców i - jak sam tytuł wskazuje - miłości mieszkańców do własnego miasta.
Film ma pokazać Poznań nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Autorzy zgłosili go do konkursu organizowanego przez CNN. Jeśli się uda "miłość do Poznania" pojawi się nie tylko w internecie, ale i na wizji.
Przygotowują się też do kolejnego filmu. Pojawi się w nim przynajmniej część ciekawych miejsc, których zabrakło w poprzednim. Tym razem będzie to po prostu: "Poznań, I love you more". A co później? - Działania związane z historią, kulturą, turystyką. Tak, by każdy mógł znaleźć w Poznaniu to co kocha. Bez względu czy jest weekendowym turystą, studentem, pracownikiem, czy rodowitym poznaniakiem - mówią autorzy "Poznań, I love you".
Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań
Jest ich pięcioro: dwie dziewczyny i trzech chłopaków. Wśród nich: grafik, specjalistka od PR, finansista. Zbierają stare pocztówki, lubią jeździć na rowerze. Kibicują Lechowi
I kochają Poznań - choć tylko jeden z całej piątki się tu urodził.
Na potrzeby tego projektu nie mają imion i nazwisk. Nazywają się po prostu, tak jak tytuł ich filmu - "Poznań, I love you".
Film jest prosty. To migające stopklatki z różnych zakątków. Park przed Operą, woda w fontannie łączy się z al. Marcinkowskiego. Później znów odrobina wody i już jesteśmy na Starym Rynku. Dalej Fara, koziołki, kawiarniane ogródki. A w tle dźwięki Pretty Lights w piosence "My Other Love".
W trzy i pół minuty można zobaczyć najbardziej urokliwe miejsca w Poznaniu
Poznań I love you:
Film pojawił się na portalu YouTube 2 lipca. Do dziś obejrzało go prawie 25 tys. osób. Internauci są zachwyceni: - Genialny, świetny, super - piszą. Wady? Nie ma na nim zamku, Malty, kamienic na Wildzie. Jednak Sebastian na Facebooku pisze: - To najlepsze promo miasta jakie kiedykolwiek powstało. Włodarze mogą być zazdrośni, tey.
Miasto pomysł chwali: - Widać, że autorzy tego filmu to pasjonaci i naprawdę kochają Poznań - mówi Damian Zalewski z biura promocji. - Dużo artyzmu, ciekawe spojrzenie - dodaje.
I podkreśla, że nie czuje ani krzty zazdrości - mimo że w zeszłym roku miasto wystartowało z własną akcją promocyjną "Poznań know-how", która nie wszystkim się jednak spodobała. Kosztowała w sumie 3 mln zł. - Tego nie można porównywać - twierdzi jednak Zalewski. - To na razie tylko jeden film. A przecież cała kampania to zawsze rzecz rozbudowana, na którą potrzebne są duże pieniądze.
Poznań know how:
Zalewski dodaje, że "Poznań, I love you" jest dowodem właśnie na to, że poznaniacy mają know-how, którym chwalimy się w świecie. - W tym filmie widać wiedzę i umiejętności - twierdzi.
Czy myśli o współpracy z autorami filmu? - Nie mówię "tak", nie mówię "nie", ale proszę pamiętać, że lubimy pomagać ludziom, którzy mają talent. Takie działania się chwali - mówi Zalewski.
Katarzyna Jabłońska z Citybell Consulting, agencji, która jest opiekunem merytorycznym Festiwalu Promocji Miast i Regionów komentuje: - Inicjatywa "Poznań, I love you" wpisuje się bardzo dobrze w wizerunek Poznania jako miasta know-how. Film zachowany jest w stylu nowoczesnym, jest dynamiczny, ukazuje również wszystkie charakterystyczne dla Poznania ikony miejskie. Twórcy filmu zadali sobie wiele trudu przy produkcji tego filmu. To bardzo udany przykład aktywności mieszkańców i - jak sam tytuł wskazuje - miłości mieszkańców do własnego miasta.
Film ma pokazać Poznań nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Autorzy zgłosili go do konkursu organizowanego przez CNN. Jeśli się uda "miłość do Poznania" pojawi się nie tylko w internecie, ale i na wizji.
Przygotowują się też do kolejnego filmu. Pojawi się w nim przynajmniej część ciekawych miejsc, których zabrakło w poprzednim. Tym razem będzie to po prostu: "Poznań, I love you more". A co później? - Działania związane z historią, kulturą, turystyką. Tak, by każdy mógł znaleźć w Poznaniu to co kocha. Bez względu czy jest weekendowym turystą, studentem, pracownikiem, czy rodowitym poznaniakiem - mówią autorzy "Poznań, I love you".
Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań