Kto nie wiedział, ten nie wszedł do starej kamienicy przy ul. Złotej 1 w Warszawie. A kto nie wszedł, ten tego nie zobaczył: klatka schodowa z marmurowymi schodami i rzeźbionymi poręczami jakby żywcem przeniesiona z Petersburga, rząd świec na schodach, oświetlających drogę na piętro, no i w końcu sala balowa. Stłumione, dochodzące zza drzwi dźwięki nie pozostawiały wątpliwości. Bandeoneon, skrzypce, gitara i szarpiący zwykle smutną strunę w duszy śpiew. Tango argentyńskie.
Drzwi się otwierały i z Petersburga wszyscy błyskawicznie przenosili się do Buenos Aires: późny wieczór, mnóstwo świec, małe stoliki, przy których można usiąść, sączyć wino, jeść domową szarlotkę, rozmawiać ze znajomymi. I patrzeć. Albo tańczyć.
Zatańczyć zmęczenie
Złość, nienawiść, pasja, pożądanie, zazdrość. Do tego czasami jeszcze szczypta agresji, odrobina brutalności. A tak naprawdę to najczęściej każde uczucie, które właśnie ma się w sobie. Poszczególne figury tanga zatańczone w odpowiednim momencie i w odpowiedni sposób pozwalają dać upust emocjom. Tango wręcz wymaga szczerości, dlatego świetnie się w nim czują ludzie odważni i uczciwi: bo to nie lada sztuka publicznie pokazać, co komu w duszy gra. Inaczej tango męczy. Żeby nie wiem z kim się je tańczyło. - Nie zamieniłbym tanga na kino czy kręgle, bo nie chcę być wieczorem sam z kulą czy z ekranem - tłumaczy Jakub Korczewski, założyciel Szkoły Tanga Argentyńskiego Złota Milonga. - Idę na kolejną milongę, bo może tym razem jakaś kobieta mnie w tańcu olśni, a na taką partnerkę warto poczekać.
Dla wielu tangueras i tangueros jedno jest oczywiste: gdy już się zacznie tańczyć tango, to koniec. Wtorek, środa, czwartek, piątek, sobota, niedziela - wieczory Krysi, która na co dzień pracuje w biurze projektowym, wyglądają praktycznie tak samo: tango w różnej postaci i w różnych miejscach, na Złotej, na Chłodnej, a teraz najczęściej w Parku Krasińskiego, nowej siedzibie Złotej Milongi. Najczęściej do bardzo późnych godzin nocnych. Powrót taksówką do wynajętego w centrum Warszawy mieszkania. Krótki sen. W pracy przy komputerze od rana słychać tango. Po pracy - w biegu szybko przygotowany obiad, 15 minut drzemki, przebranie się i znowu w drodze na tango. W planach wyjazd do Paryża - tango na bulwarze nad Sekwaną. Zakup specjalnych butów na obcasie i na zamszowej podeszwie, która bardzo ułatwia obroty.
- W biurze nie mogą już słuchać tang - wyznaje szczerze Krysia - ale ja ciągle mogę i w ogóle mi się nie nudzi. Jestem zmęczona takim trybem życia, to prawda, ale jednocześnie naprawdę nie mogę inaczej!
Do tanga ciągnęło ją zawsze, ale jej życiowych partnerów nie. Kiedy wreszcie rozstała się z ostatnim chłopakiem, koleżanka bez problemów zaciągnęła ją na Złotą. - Moja opowieść o tangu to tak naprawdę historia mojego osobistego wyzwolenia - wyznaje Krysia.
Polowanie na tanguero
Lekcja, praktika, milonga. Sekretny szyfr dla wtajemniczonych oznaczający cel spotkania. Na lekcji poznaje się kroki. Stąpa niepewnie, często traci równowagę i przy okazji wiarę w swoje możliwości. Praktika to ćwiczenie znanych już kroków i figur pod okiem nauczyciela. Więcej tu pewności siebie, dużo uporu i tanecznego zacięcia. No i w końcu nagroda - milonga. Kabaretki, buty na obcasie, stylowe suknie, mocniejszy niż zwykle makijaż. Pewność siebie, nadzieja. - Na ogół niespełniona - nie pozostawia złudzeń Jakub Korczewski. - Bo tango to tylko taniec i dlatego nikomu nie da tego, czego się szuka. To coś można znaleźć tylko w życiu.
Pierwsze, czego trzeba dobrze w życiu poszukać, to partner do tańca. Większość par przyszła na kurs tańca już razem. Ale są i tacy, którzy dopiero na kursie się poznali. Znaleźć partnera do tanga nie jest prostą sprawą, bo tango to wyjątkowo wymagający taniec. - Jedyny, w którym partnerzy są tak blisko siebie, ale nie erotycznie, tylko emocjonalnie - wyjaśnia Edyta Szczepańska, która od roku uczy się tanga w szkole Jakuba. - Jeśli partner dobrze potrafi poprowadzić, to zamykam oczy i odpływam.
Przyjemność, odprężenie, bezpieczeństwo. Takie odczucia najczęściej towarzyszą kobietom przy tangu z dobrym partnerem. Każde takie tango to trzyminutowy romans, w którym stopień zażyłości nie ma znaczenia. Nic dziwnego, że chce się przedłużać te chwile w nieskończoność. Ale o dobrego partnera, inaczej niż w Argentynie, jest w Polsce bardzo trudno. - Polacy nie tańczą w ogóle albo tańczą źle, co widać na każdym balu - opowiada Edyta. - Nie mają pojęcia o tańcu, a to jest bardzo przykre.
Dlatego każda milonga przypomina momentami potyczki wielkich strategów, którymi są kobiety. Kto z kim tańczy, kto już jest na sali, kogo dziś nie będzie, kto się wytańczy? Nie raz i nie dwa plany biorą w łeb. Zamiast euforii w sercu gości frustracja. Albo zazdrość.
Ściśle improwizowana przyjemność
Zofia Anna Misiak tańczy tylko z Richardem Boulez. Nikt inny nawet nie próbuje jej prosić do tańca. - Nie umawialiśmy się, że tak będzie - wyjaśnia Zofia. - Tak wyszło. Nie chcę tańczyć z nikim innym.
- Jeżeli któreś z nas choruje, to drugie nie idzie na tango, żeby mu nie było przykro - dodaje Richard. Tańczą już 5 lat, kilka razy w tygodniu. Siedzą zawsze sami przy tym samym stoliku. Na ścianach sali na Złotej wisiały obrazy Richarda. Atmosferę tanga łatwo też odnaleźć w obrazach Zofii. To po nią przychodziła na Złotą. Smutek, nostalgia, zazdrość, uwodzenie, pasja. Tango to część ich życia, a nie hobby. - Wymieniłam kolorową garderobę na czarną. Tak jak jesteśmy ubrani tu, tak można nas zobaczyć wszędzie.
Zawsze uważnie obserwują inne pary. - Ale nie po to, żeby kogoś oceniać - zaznaczają. - Każdy tańczy dobrze, każdy tańczy inaczej. My tańczymy i śmiejemy się. Lubimy tańczyć bez koncentracji.
Tango nie ma żelaznego zestawu kroków, które koniecznie trzeba w tańcu wykonać. Wszystko zależy od nastroju, muzyki, stosunku partnera do partnerki. Tango to improwizacja, dlatego każdy partner i każdy taniec to dla obu stron niespodzianka.
Kobiety uczą się tanga przeciętnie rok. Mężczyźni cztery razy dłużej. Ale to dlatego, że od mężczyzn zależy w tangu właściwie wszystko i tej odpowiedzialności i pewności siebie uczą się długo. Dobry partner to taki, który bez słów, tylko ciałem, ruchami ramion i klatki piersiowej prowadzi kobietę od figury do figury. Nie wiedzieć czemu, ale to informatycy, matematycy, fizycy i inżynierowie trafiają na kurs tanga najczęściej.
Może dlatego, że tango jest wyjątkowo logicznym tańcem. Nie ma w nim zbędnych kroków, a jeden wynika z drugiego. Tańczy się bardzo blisko siebie, po kole. Osiem podstawowych kroków, wbrew pozorom, nie jest trudne, poszczególne figury również nie. To, czego najtrudniej jest się nauczyć mężczyznom, to pewności siebie. A kobietom - uległości.
Pierwsze dwa do przodu
Tango nie jest tańcem dla feministek. Poproszona do tanga kobieta opiera się na mężczyźnie od pierwszej do ostatniej sekundy tańca. On przejmuje stery. Musi wiedzieć, czego chce i jednocześnie zadbać o samopoczucie partnerki.
Wojtek, inżynier budowlany, prawie rok przychodził na milongi i tylko patrzył. - Wstydziłem się - wspomina. - Wiedziałem nawet, że niektóre panie mają mi to za złe. Ale tańczenie tanga to dla mnie jak ósmy zmysł. Tak też poznaję ludzi.
Partnerzy szybko się w sobie zadurzają, ale tango to kruche spoiwo. Rzeczywistość szybko weryfikuje takie uczucia. - To tylko dowód na to, że tango to magia - uśmiecha się Wojtek. - Na mężczyzn elektryzująco działają czerwone usta, kwiaty we włosach, podwiązki. Niezwykle wiążący jest moment, kiedy kobieta przytula się do partnera. Według mnie tango jest bardziej uczciwe niż walc angielski.
Buenos nad Wisłą
Na lekcjach tanga uwaga par jest tak skupiona na krokach, że nie starcza jej dla tańczących obok. Częstym widokiem są zderzenia zaaferowanych.
- To typowo polska specyfika - komentują ci, którzy mieli okazję zatańczyć tango w Buenos. Argentynki, choć życiowo bardziej obrotne od mężczyzn, potrafią być w tangu uległe i posłuszne. Mają o wiele częściej zamknięte w tańcu oczy i namiętnie się uśmiechają w podziękowaniu za taniec. Polki są bardziej krnąbrne niż Argentynki i chcą prowadzić. Ganią partnerów, często przyspieszają. Dlatego zdarza się, że Polacy lądują po milongach na after party, tak czują się przybici uwagami.
To nie jedyne różnice. Polskie milongi zaczynają się o 22.00. To w Argentynie dopiero pora kolacji. Tam tańczy się od 1.00 w nocy do rana. Kobiety i mężczyźni zapraszają się do tańca wzrokiem, a nie jak w Polsce - gestem i słowem. Najbardziej popularny w Argentynie jest styl milongueros - który w Polsce rzadko można zobaczyć.
Na kursie tanga argentyńskiego i milongach w Polsce tak naprawdę rzadko tańczy się do muzyki argentyńskich tang. A jeżeli już, to kompletnie nie zwraca się uwagi na tekst, który towarzyszy melodii: "Życie jest tak absurdalną raną, jest tak ciężkie, tak absurdalne, że kończy się śmiercią".
- Nie możemy udawać, że o dwudziestej drugiej zaczyna się życie - przekonuje Jakub. - Nie uciekamy od korzeni, czyli od Buenos, ale nie oszukujemy, że to nie jest Warszawa. Nie pozujemy, nie tworzymy iluzji.
Nieustanne tango
- Nie wiem, ile czasu jeszcze będę tańczył tango, ale czuję, że to jest coś niewyczerpanego, co może trwać bardzo długo - tłumaczy Wojtek.
Miguel Angel Zotto, jeden z trzech najlepszych tancerzy, twierdzi, że tango odkrywa osobowość tego, kto tańczy. Jak na dłoni widać, kim tancerz jest i w życiu, i w łóżku. Bo tańczyć tango to mieć kobietę na trzy minuty. A o kobietę w Argentynie kiedyś było bardzo trudno, dlatego mężczyźni uczyli się tanga od mężczyzn i tangiem zdobywali kobiety. Do tej pory można w Argentynie zatańczyć na męskich milongach, co pomaga mężczyznom wczuć się w rolę kobiet w tangu i umiejętniej je poprowadzić.
W Polsce tańczy się dużo efektownych figur ? la Matrix, wysoko wyrzuca się nogi w powietrze, czego w Argentynie się raczej nie zobaczy. Tam tańczący bawią się podstawowym krokiem i rytmem. W Polsce - figurami.
- Im dłużej tańczę, tym wykonywanie tych trudnych figur sprawia mi coraz mniej przyjemności. Zrozumiałem, że nic się za nimi nie kryje - przyznaje Jakub. - Krok podstawowy to jest to!
Klucz do sukcesu w tangu, tak jak i w życiu, jest wciąż ten sam: balans między macho a gentlemanem. Sukces odnoszą ci, którzy rozumieją, że mężczyzna nie tylko tańczy z kobietą, ale i dla kobiety. Bez względu na to, gdzie się tańczy - albo mężczyzna uwiedzie w tangu kobietę i będzie chciała z nim dalej tańczyć, albo nie.
"tańczę z nią, bo taniec trwa
tańczymy tango
nie zostanę przecież sam,
bo tańczę tango" - śpiewał Grzegorz Ciechowski.
Jowita Flankowska
Drzwi się otwierały i z Petersburga wszyscy błyskawicznie przenosili się do Buenos Aires: późny wieczór, mnóstwo świec, małe stoliki, przy których można usiąść, sączyć wino, jeść domową szarlotkę, rozmawiać ze znajomymi. I patrzeć. Albo tańczyć.
Zatańczyć zmęczenie
Złość, nienawiść, pasja, pożądanie, zazdrość. Do tego czasami jeszcze szczypta agresji, odrobina brutalności. A tak naprawdę to najczęściej każde uczucie, które właśnie ma się w sobie. Poszczególne figury tanga zatańczone w odpowiednim momencie i w odpowiedni sposób pozwalają dać upust emocjom. Tango wręcz wymaga szczerości, dlatego świetnie się w nim czują ludzie odważni i uczciwi: bo to nie lada sztuka publicznie pokazać, co komu w duszy gra. Inaczej tango męczy. Żeby nie wiem z kim się je tańczyło. - Nie zamieniłbym tanga na kino czy kręgle, bo nie chcę być wieczorem sam z kulą czy z ekranem - tłumaczy Jakub Korczewski, założyciel Szkoły Tanga Argentyńskiego Złota Milonga. - Idę na kolejną milongę, bo może tym razem jakaś kobieta mnie w tańcu olśni, a na taką partnerkę warto poczekać.
Dla wielu tangueras i tangueros jedno jest oczywiste: gdy już się zacznie tańczyć tango, to koniec. Wtorek, środa, czwartek, piątek, sobota, niedziela - wieczory Krysi, która na co dzień pracuje w biurze projektowym, wyglądają praktycznie tak samo: tango w różnej postaci i w różnych miejscach, na Złotej, na Chłodnej, a teraz najczęściej w Parku Krasińskiego, nowej siedzibie Złotej Milongi. Najczęściej do bardzo późnych godzin nocnych. Powrót taksówką do wynajętego w centrum Warszawy mieszkania. Krótki sen. W pracy przy komputerze od rana słychać tango. Po pracy - w biegu szybko przygotowany obiad, 15 minut drzemki, przebranie się i znowu w drodze na tango. W planach wyjazd do Paryża - tango na bulwarze nad Sekwaną. Zakup specjalnych butów na obcasie i na zamszowej podeszwie, która bardzo ułatwia obroty.
- W biurze nie mogą już słuchać tang - wyznaje szczerze Krysia - ale ja ciągle mogę i w ogóle mi się nie nudzi. Jestem zmęczona takim trybem życia, to prawda, ale jednocześnie naprawdę nie mogę inaczej!
Do tanga ciągnęło ją zawsze, ale jej życiowych partnerów nie. Kiedy wreszcie rozstała się z ostatnim chłopakiem, koleżanka bez problemów zaciągnęła ją na Złotą. - Moja opowieść o tangu to tak naprawdę historia mojego osobistego wyzwolenia - wyznaje Krysia.
Polowanie na tanguero
Lekcja, praktika, milonga. Sekretny szyfr dla wtajemniczonych oznaczający cel spotkania. Na lekcji poznaje się kroki. Stąpa niepewnie, często traci równowagę i przy okazji wiarę w swoje możliwości. Praktika to ćwiczenie znanych już kroków i figur pod okiem nauczyciela. Więcej tu pewności siebie, dużo uporu i tanecznego zacięcia. No i w końcu nagroda - milonga. Kabaretki, buty na obcasie, stylowe suknie, mocniejszy niż zwykle makijaż. Pewność siebie, nadzieja. - Na ogół niespełniona - nie pozostawia złudzeń Jakub Korczewski. - Bo tango to tylko taniec i dlatego nikomu nie da tego, czego się szuka. To coś można znaleźć tylko w życiu.
Pierwsze, czego trzeba dobrze w życiu poszukać, to partner do tańca. Większość par przyszła na kurs tańca już razem. Ale są i tacy, którzy dopiero na kursie się poznali. Znaleźć partnera do tanga nie jest prostą sprawą, bo tango to wyjątkowo wymagający taniec. - Jedyny, w którym partnerzy są tak blisko siebie, ale nie erotycznie, tylko emocjonalnie - wyjaśnia Edyta Szczepańska, która od roku uczy się tanga w szkole Jakuba. - Jeśli partner dobrze potrafi poprowadzić, to zamykam oczy i odpływam.
Przyjemność, odprężenie, bezpieczeństwo. Takie odczucia najczęściej towarzyszą kobietom przy tangu z dobrym partnerem. Każde takie tango to trzyminutowy romans, w którym stopień zażyłości nie ma znaczenia. Nic dziwnego, że chce się przedłużać te chwile w nieskończoność. Ale o dobrego partnera, inaczej niż w Argentynie, jest w Polsce bardzo trudno. - Polacy nie tańczą w ogóle albo tańczą źle, co widać na każdym balu - opowiada Edyta. - Nie mają pojęcia o tańcu, a to jest bardzo przykre.
Dlatego każda milonga przypomina momentami potyczki wielkich strategów, którymi są kobiety. Kto z kim tańczy, kto już jest na sali, kogo dziś nie będzie, kto się wytańczy? Nie raz i nie dwa plany biorą w łeb. Zamiast euforii w sercu gości frustracja. Albo zazdrość.
Ściśle improwizowana przyjemność
Zofia Anna Misiak tańczy tylko z Richardem Boulez. Nikt inny nawet nie próbuje jej prosić do tańca. - Nie umawialiśmy się, że tak będzie - wyjaśnia Zofia. - Tak wyszło. Nie chcę tańczyć z nikim innym.
- Jeżeli któreś z nas choruje, to drugie nie idzie na tango, żeby mu nie było przykro - dodaje Richard. Tańczą już 5 lat, kilka razy w tygodniu. Siedzą zawsze sami przy tym samym stoliku. Na ścianach sali na Złotej wisiały obrazy Richarda. Atmosferę tanga łatwo też odnaleźć w obrazach Zofii. To po nią przychodziła na Złotą. Smutek, nostalgia, zazdrość, uwodzenie, pasja. Tango to część ich życia, a nie hobby. - Wymieniłam kolorową garderobę na czarną. Tak jak jesteśmy ubrani tu, tak można nas zobaczyć wszędzie.
Zawsze uważnie obserwują inne pary. - Ale nie po to, żeby kogoś oceniać - zaznaczają. - Każdy tańczy dobrze, każdy tańczy inaczej. My tańczymy i śmiejemy się. Lubimy tańczyć bez koncentracji.
Tango nie ma żelaznego zestawu kroków, które koniecznie trzeba w tańcu wykonać. Wszystko zależy od nastroju, muzyki, stosunku partnera do partnerki. Tango to improwizacja, dlatego każdy partner i każdy taniec to dla obu stron niespodzianka.
Kobiety uczą się tanga przeciętnie rok. Mężczyźni cztery razy dłużej. Ale to dlatego, że od mężczyzn zależy w tangu właściwie wszystko i tej odpowiedzialności i pewności siebie uczą się długo. Dobry partner to taki, który bez słów, tylko ciałem, ruchami ramion i klatki piersiowej prowadzi kobietę od figury do figury. Nie wiedzieć czemu, ale to informatycy, matematycy, fizycy i inżynierowie trafiają na kurs tanga najczęściej.
Może dlatego, że tango jest wyjątkowo logicznym tańcem. Nie ma w nim zbędnych kroków, a jeden wynika z drugiego. Tańczy się bardzo blisko siebie, po kole. Osiem podstawowych kroków, wbrew pozorom, nie jest trudne, poszczególne figury również nie. To, czego najtrudniej jest się nauczyć mężczyznom, to pewności siebie. A kobietom - uległości.
Pierwsze dwa do przodu
Tango nie jest tańcem dla feministek. Poproszona do tanga kobieta opiera się na mężczyźnie od pierwszej do ostatniej sekundy tańca. On przejmuje stery. Musi wiedzieć, czego chce i jednocześnie zadbać o samopoczucie partnerki.
Wojtek, inżynier budowlany, prawie rok przychodził na milongi i tylko patrzył. - Wstydziłem się - wspomina. - Wiedziałem nawet, że niektóre panie mają mi to za złe. Ale tańczenie tanga to dla mnie jak ósmy zmysł. Tak też poznaję ludzi.
Partnerzy szybko się w sobie zadurzają, ale tango to kruche spoiwo. Rzeczywistość szybko weryfikuje takie uczucia. - To tylko dowód na to, że tango to magia - uśmiecha się Wojtek. - Na mężczyzn elektryzująco działają czerwone usta, kwiaty we włosach, podwiązki. Niezwykle wiążący jest moment, kiedy kobieta przytula się do partnera. Według mnie tango jest bardziej uczciwe niż walc angielski.
Buenos nad Wisłą
Na lekcjach tanga uwaga par jest tak skupiona na krokach, że nie starcza jej dla tańczących obok. Częstym widokiem są zderzenia zaaferowanych.
- To typowo polska specyfika - komentują ci, którzy mieli okazję zatańczyć tango w Buenos. Argentynki, choć życiowo bardziej obrotne od mężczyzn, potrafią być w tangu uległe i posłuszne. Mają o wiele częściej zamknięte w tańcu oczy i namiętnie się uśmiechają w podziękowaniu za taniec. Polki są bardziej krnąbrne niż Argentynki i chcą prowadzić. Ganią partnerów, często przyspieszają. Dlatego zdarza się, że Polacy lądują po milongach na after party, tak czują się przybici uwagami.
To nie jedyne różnice. Polskie milongi zaczynają się o 22.00. To w Argentynie dopiero pora kolacji. Tam tańczy się od 1.00 w nocy do rana. Kobiety i mężczyźni zapraszają się do tańca wzrokiem, a nie jak w Polsce - gestem i słowem. Najbardziej popularny w Argentynie jest styl milongueros - który w Polsce rzadko można zobaczyć.
Na kursie tanga argentyńskiego i milongach w Polsce tak naprawdę rzadko tańczy się do muzyki argentyńskich tang. A jeżeli już, to kompletnie nie zwraca się uwagi na tekst, który towarzyszy melodii: "Życie jest tak absurdalną raną, jest tak ciężkie, tak absurdalne, że kończy się śmiercią".
- Nie możemy udawać, że o dwudziestej drugiej zaczyna się życie - przekonuje Jakub. - Nie uciekamy od korzeni, czyli od Buenos, ale nie oszukujemy, że to nie jest Warszawa. Nie pozujemy, nie tworzymy iluzji.
Nieustanne tango
- Nie wiem, ile czasu jeszcze będę tańczył tango, ale czuję, że to jest coś niewyczerpanego, co może trwać bardzo długo - tłumaczy Wojtek.
Miguel Angel Zotto, jeden z trzech najlepszych tancerzy, twierdzi, że tango odkrywa osobowość tego, kto tańczy. Jak na dłoni widać, kim tancerz jest i w życiu, i w łóżku. Bo tańczyć tango to mieć kobietę na trzy minuty. A o kobietę w Argentynie kiedyś było bardzo trudno, dlatego mężczyźni uczyli się tanga od mężczyzn i tangiem zdobywali kobiety. Do tej pory można w Argentynie zatańczyć na męskich milongach, co pomaga mężczyznom wczuć się w rolę kobiet w tangu i umiejętniej je poprowadzić.
W Polsce tańczy się dużo efektownych figur ? la Matrix, wysoko wyrzuca się nogi w powietrze, czego w Argentynie się raczej nie zobaczy. Tam tańczący bawią się podstawowym krokiem i rytmem. W Polsce - figurami.
- Im dłużej tańczę, tym wykonywanie tych trudnych figur sprawia mi coraz mniej przyjemności. Zrozumiałem, że nic się za nimi nie kryje - przyznaje Jakub. - Krok podstawowy to jest to!
Klucz do sukcesu w tangu, tak jak i w życiu, jest wciąż ten sam: balans między macho a gentlemanem. Sukces odnoszą ci, którzy rozumieją, że mężczyzna nie tylko tańczy z kobietą, ale i dla kobiety. Bez względu na to, gdzie się tańczy - albo mężczyzna uwiedzie w tangu kobietę i będzie chciała z nim dalej tańczyć, albo nie.
"tańczę z nią, bo taniec trwa
tańczymy tango
nie zostanę przecież sam,
bo tańczę tango" - śpiewał Grzegorz Ciechowski.
Jowita Flankowska